11 września 2021r przyszła na świat nasza córeczka - Zosia.
Przez cały okres ciąży byłam pod świetną opieką Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. Skłamałabym pisząc, że nie wiedziałam o możliwości wystąpienia sekwencji Pierre Robin u mojej córci. A mimo wszystko byłam w szoku. O tej możliwości wspomniano w 16 tygodniu ciąży!
I od 16 tygodnia miałam wykonywane co miesiąc szczegółowe USG,
a nawet rezonans i poza mikrognacją (cofnięciem szczęki) niczego nie wykryto. Do rozwiązania wierzyłam więc w teorię lekarzy - że to wyizolowana wada. Jechałam do szpitala w rewelacyjnym humorze, przygotowana i spokojna, bo był to mój drugi raz. Rodziłam z mężem,
w cudownym miejscu, więc poczucie bezpieczeństwa było na najwyższym z możliwych podczas porodu poziomie. I tak o godzinie 01.08 położyli na mnie moje dziecko. Pozwolili nam tak leżeć blisko godzinę.
A potem ją zabrali. Nie na chwilkę, na szybkie badania. Zabrali ją na znacznie dłużej, niż taki noworodek powinien być od mamy zabrany...
Początki są trudne. Początki to chaos, strach, brak wiedzy generujący stres, masę pytań w głowie... Chciałabym podkreślić, że początki to również hormony! W głowie kobiety dochodzi do takich procesów myślowych jakich nie da się opisać słowami.
Mam na imię Paulina.
Mam 27 lat.
Jestem mamą Stasia (rok i 8 miesięcy)
i Zosi(4 miesiące).
Nie jestem lekarzem. Nie mogę wziąć, więc odpowiedzialności za kwestie medyczne. W końcu każdy przypadek jest indywidualny. Ale jestem człowiekiem z krwi i kości, który musiał się zmierzyć
z nową rzeczywistością, jaka ukazała się przed nami
w momencie narodzin Zosi. Jeśli jesteś w podobnej sytuacji, jeśli urodziłaś Maleństwo z SPR zostań na tej stronie chwilkę dłużej. Bo potrzebujesz teraz wsparcia, a ja postaram się zrobić wszystko, żebyś
to wsparcie dostała.
Nasza historia trwa. Czekamy na operację. Wiem jednak, że nie każdy ma tyle szczęścia co ja. Nie każdy rodzi w Instytucie Matki i Dziecka, gdzie na miejscu jest sztab specjalistów otaczających opieką
i prowadzących przez to wszystko za rękę. Pewna mama, z którą złapałam kontakt przez facebookową grupę dotyczącą rozszczepów uświadomiła mi,
że ta droga może być dużo trudniejsza. Jjeśli rodzisz
w małej miejscowości, wśród personelu, który pojęcia nie ma co robić
i próbuje czegokolwiek często szkodząc dziecku poczucie beznadziei może narastać. W Polsce takich dzieci rodzi się w końcu tylko około 40 na rok...
OCZAMI RODZICA